Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi mikadarek z miasteczka Chrzan. Mam przejechane 62934.59 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.50 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mikadarek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Zawody - Maraton/XC/Orientacja

Dystans całkowity:1196.54 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:59:56
Średnia prędkość:19.96 km/h
Maksymalna prędkość:57.90 km/h
Suma podjazdów:6924 m
Maks. tętno maksymalne:190 (102 %)
Maks. tętno średnie:177 (95 %)
Suma kalorii:18802 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:62.98 km i 3h 09m
Więcej statystyk
  • DST 74.00km
  • Czas 03:32
  • VAVG 20.94km/h
  • VMAX 57.90km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • HRmax 183 ( 98%)
  • HRavg 174 ( 94%)
  • Kalorie 2128kcal
  • Podjazdy 646m
  • Sprzęt KROSS R4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Cross Maraton Stęszew 2015

Niedziela, 23 sierpnia 2015 · dodano: 28.08.2015 | Komentarze 1

Kolejny start u Gogola... tym razem po czterotygodniowej przerwie spowodowanej odpuszczeniem Suchego Lasu. Czas ten spożytkowałem na zdobycie Helu i nabraniu ogólnej świeżości, której w Skokach mi brakowało. Tym razem ze względów logistycznych na start pojechałem swoim samochodem. W Stęszewie byłem coś około 9:00. Szybkie załatwienie formalności i powoli można było składać rower. Z Patrykiem, który przyjechał osobno w ramach rozgrzewki pojechaliśmy obczaić początkowe km aż do miejsca w którym mieliśmy wjechać na trasę którą przebiegał maraton w Mosinie. Początek nie nastrajał optymistycznie... tarka, kawałek asfaltu i kolejna tarka.
Start ruszył o 11:00 (WOW!!!).
Start gogola w Stęszewie
Plan na początek to jak najmniej stracić na początkowych odcinkach z tarką (masakra)... Niewiele brakowało bym się wpakował na gościa który postanowił się zatrzymać prawie na środku drogi... w ostatniej chwili odbiłem w lewo i usłyszałem jak kolejny biker na niego wpadł :/. W tumanach kurzu jakoś dojechałem do leśnej ścieżki gdzie przykleiłem się do małej grupki w której jechała dziewczyna z Gogola, a prowadził Ją biker z FIT Racing Team, a przynajmniej tak mi się wydawało :). Tętno było stabilne w okolicach 175/177 więc postanowiłem nie szarżować i trzymając się jak rzep psiego... dojechać do końca pierwszego okrążenia. W międzyczasie w okolicach ul. Pożegowskiej trochę się grupka porwała, a do Janosika dojechałem tylko z bikerem z FIT-a. Janosik standardowo zaliczony z buta :D. Dalej jakoś się tak porobiło że chyba wszyscy zostali z tyłu (100% nie mam bo się nie oglądałem za siebie) i dopiero na ostatniej prostej przed Stęszewem dogoniła mnie dziewczyna z Gogola prowadzona nadal przez bikera z FIT-a. I tak kolejny raz usiadłem im ma kole... Przed końcem pierwszego okrążenia zgarnęliśmy jeszcze dwóch zawodników.
Końcówka pierwszej pętli
Koniec pierwszej pętli
Koniec pierwszej pętli © Michał Turski
Po przejechaniu przez stadion na tarce utworzyła się nowa grupa z 5/6 bikerami. Kolejny raz zacisnąłem zęby aby utrzymać ich tempo na tarce. Pierwszy odcinek tarki prowadził zawodnik z FIT Racing Team, ale na kawałku asfaltowym ,,zaproponował'' zmianę i na prowadzenie wyszedł inny zawodnik.Kolejne km jechałem starając się trzymać wciąż stabilny puls 175/177, a grupa jakoś się dziwnie potasowała, porozciągała... Na prostych odcinkach mi odchodzili na parę metrów, a na zmarszczkach ich doganiałem i tak do ul. Spacerowej. Przed zjazdem wyprzedziłem dwóch, a na zjeździe jednego zawodnika i dogoniłem bikera z FIT-a, z którym rozpocząłem podjazd Pożegowską. W tym miejscu ,,dostałem'' od organizmu zielone światło i postanowiłem docisnąć. Na szczyt podjechałem równym mocnym tempem i oderwałem się od reszty, a na szczycie dogoniłem zawodnika z Odjechani Team Pniewy, który od jakiegoś czasu jechał przed naszą grupką. Razem zjechaliśmy, a następnie wdrapaliśmy się (z buta) na Janosika. Ze szczytu ja ruszyłem pierwszy, a On usiadł mi na kole. Tak prowadziłem prawie do ostatniej prostej przed Stęszewem, gdzie w pewnym momencie ja chyba wybrałem trochę gorszy tor jazdy (jakiś piaseczek) i zostałem wyprzedzony na jakieś kilkanaście metrów. Pomimo że starałem się cisnąć to nie skracałem dystansu ale i też nie traciłem. Widząc stabilne tętno w okolicy 180/178 wiedziałem że o tyły nie muszę się martwić :P. Tym tempem prawie zgarnęliśmy przed metą jeszcze jednego bikera.
Ogólnie ze startu jestem zadowolony... Pełna kontrola organizmu (pompka działała rewelacyjnie) , bez podpalania się. Kolejny start to Obiszów, a tam mam pewne rachunki do wyrównania i oby samopoczucie było podobne...


Trochę danych...
Trasa: 63,3 km
Czas: 2:41:14
Miejsce OPEN: 104/139
Miejsce M4: 27/34

  • DST 77.30km
  • Czas 03:55
  • VAVG 19.74km/h
  • VMAX 42.20km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 183 ( 98%)
  • HRavg 170 ( 91%)
  • Kalorie 2244kcal
  • Podjazdy 674m
  • Sprzęt KROSS R4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Cross Maraton Skoki 2015

Niedziela, 26 lipca 2015 · dodano: 04.08.2015 | Komentarze 0

Przyszła pora na maraton w Skokach. Tym razem pogoda zupełnie mi nie pasowała, było zimno i jeszcze deszcz wisiał w powietrzu. Na miejsce pojechałem z Patrykiem, który zgarną mnie na r. Rataje. W centrum szybkie odebranie boniku na  makaron i szybko do samochodu gdzie przesiedzieliśmy do samej rozgrzewki. Start jak zwykle u Gogola  opóźniony więc cała rozgrzewka do dupy... jak zresztą moje samopoczucie. Po starcie zostałem na asfaltowym odcinku w czarnej dupie, a potem jakoś nie mogłem nikogo dogonić. Dopiero po jakimś czasie udało mi się wejść na właściwe obroty. Wspólnie z jednym bikerem postanowiliśmy nawet podgonić grupkę jadącą przed nami. Niestety pogoń była dość ciężka, a jak już się do niej przykleiliśmy to ona się jakoś porwał. Część uciekła, a część została za nami. I tak aż do połowy drugiej pętli jechaliśmy razem z wcześniej wspomnianym bikerem. Tam zobaczyłem że na pulsometrze spada mi tętno, a to znak że paliwo się kończy (pomyślałem że przydałby się Mocarz :D). Jeszcze trochę próbowałem trzymać tempo ale na odcinku powrotnym wzdłuż jeziora włączyła się rezerwa i już tylko myślałem by jakoś się doczłapać do mety... Dopadło mnie ogólne zmęczenie bo żadnych skurczów, czy mikro skurczów nie odczuwałem. Cóż najwyraźniej to nie był mój dzień.
 
Statystyki
Dystans 64,9 km
Czas 3:00:09 (czas OPEN 2:14:29, czas M4 2:18:12)
Miejsce OPEN 84/110
Miejsce M4 21/25
Oczekiwanoe na Patryka
Oczekiwanie na Patryka
Start w Skokach
Start w Skokach
Butowanie na podjeździe
Butowanie na podjeździe
Gdzieś na trasie maratonu w Skokach
Gdzieś na trasie maratonu




  • DST 64.20km
  • Czas 03:12
  • VAVG 20.06km/h
  • VMAX 39.20km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 190 (102%)
  • HRavg 177 ( 95%)
  • Kalorie 1849kcal
  • Podjazdy 463m
  • Sprzęt KROSS R4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Cross Maraton Binduga 2015

Niedziela, 12 lipca 2015 · dodano: 14.07.2015 | Komentarze 0

Kolejny start w tym roku... ale się rozkręciłem :D. Po kilku dniach spędzonych w Poznaniu na maraton ruszyłem właśnie ze stolicy wielkopolski. W czwartek cały sprzęt podrzuciłem do Patryka (rower, ciuchy, coś do przebrania, bidony i inne pierdoły). W niedzielę rano podjechałem na r. Rataje gdzie zgarną mnie Patryk i tak już razem dojechaliśmy na miejsce zawodów. Standardowo na miejsce zajechaliśmy ze sporym zapasem czasu... jakoś wolę na spokojnie wszystko ogarnąć. Na rozgrzewkę pojechałem zobaczyć jak wygląda przejazd przez rzekę. Na szczęście nie wyglądało to aż tak źle... Do swojego sektora (2) wbiłem się około 25' przed startem. Start ,,wyjątkowo" nastąpił punktualnie o 11:00 :P. Na początek poszła pętelka rozjazdowa. Po starcie jakoś nie mogłem się wkręcić w obroty. Na tej początkowej pętelce sporo ludzi mnie wyprzedziło, a ja do samego jej końca może z kilka osób :/.
Start maratonu Binduga
Pierwsze pełne okrążenie szło jakoś takoś... na początku na odcinku wzdłuż Warty jechałem za sporą grupką i pomimo że tempo mi odpowiadało to fatalnie mi wychodziła jazda po tych małych korzeniach... brakowało mi przestrzeni przed kołem. Telepało mną na wszystkie strony. Dopiero jak zaczęły się niewielkie podjazdy na części powrotnej zaczęło wszystko grać... na początku trzymałem się z tyłu grupki ale po chwili, szczególnie na podjazdach przesuwałem się do przodu. I tak parę km przed rzeczką już nadawałem tempo :P. Pomimo początkowej decyzji że rzeczkę będę pokonywał z buta to rozsądek przegrał z chęcią posiadania fajnych fotek :D.
Binduga przeprawa przez rzeczkę
Po wyjechaniu z wody odcinek po piasku do singielka na skraju lasu pokonałem z buta... nie chciałem by mielące koło zgnoiło napęd przed drugim okrążeniem. Opłacało się bo łańcuch i kaseta pracowały cichuteńko.
Binduga - troszkę piasku też było
FOTO © Adrian Kanzas
Drugie okrążenie to w większości samotna jazda... ale z pełną kontrolą pulsu. Po drodze dogoniłem dwuosobową grupkę. Na początku usiadłem na kole ale na pierwszym podjeździe jeden puścił, a drugi na szczycie zwolnił. Pomyślałem że chyba daje mi znać bym pociągną. Wyjechałem do przodu ale po kolejnym podjeździe okazało się że zostałem sam... Dalej utrzymując równy założony puls dogoniłem kolejnego bikera. Ten usiadł mi na kole i sporo ujechał. Myślałem że może później da mi zmianę ale odpadł gdzieś na tych szutrowych, płaskich odcinkach. Rzeczkę kolejny raz przejechałem i jak wcześniej do lasku z buta. Metę przejechałem bez napinki, blokowany przez kolesia z dystansu mini :/.
Statystyki:
Dystans: 55,3 km
Czas: 2:27:53 (czas OPEN 1:55:18, czas M4 2:08:13)
Miejsce OPEN: 71/140
Miejsce M4: 10/26



  • DST 69.10km
  • Czas 03:17
  • VAVG 21.05km/h
  • VMAX 42.80km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 188 (101%)
  • HRavg 177 ( 95%)
  • Kalorie 1914kcal
  • Podjazdy 711m
  • Sprzęt KROSS R4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Cross Maraton Mosina 2015

Niedziela, 28 czerwca 2015 · dodano: 29.06.2015 | Komentarze 0

Mój kolejny w tym roku start u Gogola. Tym razem Mosina... Pomimo że tamtejsze okolice obfitują w rewelacyjne tereny MTB to nie od dziś wiadomo było że niestety nie zostaną one wykorzystane bo to przecież WPN... :. Ale od początku. Na miejsce dotarliśmy z Patrykiem coś lekko przed 9:00 więc z załatwieniem formalności nie było problemu. Na rozgrzewkę pojechaliśmy na początek na Janosik :) i tu od razu wiedziałem że szybciej będzie bez zastanawiania się po prostu wbiec na szczyt :D. Potem troszkę pokręciliśmy się po odcinku (naprawdę niewielkim) XC i ul. Spacerowe/Pożegowskiej. Start oczywiście w ramach świeckiej tradycji został opóźniony o 30' :D. Tym razem załapałem się na 2 sektor startowy :P. Na trasę ruszyliśmy o 11:30. Na początku za samochodem prowadzącym przez ul. Spacerową i szczerze powiedziawszy był to najniebezpieczniejszy moment całego wyścigu... większość startujących z dalszych sektorów była ,,PRO" i ich miejsce było na samym przodzie... Na szczęście Pożegowska wszystko zweryfikowała :P. Dalej był właściwie już tylko ogień do momentu dojechania do Janosik. Tu były dwa fajne podjazdy (pierwszy butowany), a dalej kawałeczek trasy XC i dalej kolejny ogień do Janosika. Właściwie to jestem w szoku że udało mi się utrzymywać mocne tempo prawie do samego końca, wszak bardziej mi leży Wyrzysk. Troszkę mi zabrakło pary na prostej, kawałek przed zjazdem w kierunku Janosika.

Dane:
Trasa - 55,6 km
Przewyższenie - 490 m
Czas - 2:07:01
Miejsce OPEN - 80/166
Miejsce M4 - 16/3
Start w Mosinie
Start ,,Honorowy
Bike Cross Maraton Mosina po bruku




  • DST 73.80km
  • Czas 03:40
  • VAVG 20.13km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 188 (101%)
  • HRavg 174 ( 94%)
  • Kalorie 2073kcal
  • Podjazdy 1174m
  • Sprzęt KROSS R4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Cross Maraton Wyrzysk 2015

Niedziela, 31 maja 2015 · dodano: 02.06.2015 | Komentarze 1

Maraton w Wyrzysku pojawił się ponadplanowo w moim planie startów. Na start namówił mnie Patryk. Do Wyrzyska spory kawałek więc wyjazd nastąpił dość wcześnie bo o 6:30. Na miejsce dotarliśmy bez problemów około 9:00, czyli 2h przed planowanym startem. Szybkie załatwienie formalności startowych i od razu ruszyliśmy na rozgrzewkowe kręcenie, a przy okazji sprawdziliśmy jak wygląda ostatnie 4 km trasy. Po drodze spotkałem kilku znajomych Jacka, Marcina i Krzycha.
Po Obornikach ten start także traktowałem treningowo. Tym razem dystans się podwoił ale plan pozostał ten sam... przejechać trasę korzystając ze wskazań pulsometru. Dodatkowo chciałem sprawdzić czy na takim przewyższeniu jestem w stanie jechać nie korzystając z ,,młynka". 
Start ruszył o 11:15 czyli z lekkim poślizgiem... Na początek asfaltem za samochodem prowadzącym aby po chwili rozpocząć start ostry. Trochę się obawiałem czy dam radę przejechać dystans mega ale jak się okazuje jazda z kontrolą pulsu u mnie działa... Przewyższenie tak głośno reklamowane nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia :P. Na podjazdach byłem nie do zajechania :P. Tętno wskakiwało na poziom w okolicach 175/177 i czułem że rewelacyjnie mi się kręci. Problemy za to miałem na zjazdach... na tych singlowych jeszcze dawałem radę trzymać tempo innych ale na szutrowych to totalna porażka. Pomimo że robiłem co mogłem to i tak mnie wyprzedzali... Na asfaltowym odcinku dwa razy się nie załapałem z żadnym pociągiem :(. Z całości jestem zadowolony ponieważ przyjechałem trasę mega bez żadnego kryzysu, kontrolowałem puls i nie skorzystałem ani razu z młynka :D.
Maraton Wyrzysk - start
Maraton Wyrzysk © Hanna Marczak

Maraton Wyrzysk - z trasy
Maraton Wyrzysk - z trasy © Hanna Marczak

Statystyki:
Trasa - 64,2 km
Przewyższenie - 1063 m
Czas - 2:54:50
Miejsce OPEN - 69/122
Miejsce M4 - 19/31


 


  • DST 49.70km
  • Czas 02:45
  • VAVG 18.07km/h
  • VMAX 38.80km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 184 ( 99%)
  • HRavg 177 ( 95%)
  • Kalorie 1408kcal
  • Podjazdy 365m
  • Sprzęt KROSS R4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton MTB DT4You Oborniki

Sobota, 9 maja 2015 · dodano: 10.05.2015 | Komentarze 3

No i nadszedł ten dzień w którym trzeba sprawdzić w jakiej dyspozycji. Od dawna miałem zaplanowany start w Obornikach który jest jednym z etapów przed Obiszowem :D. Na miejsce dotarliśmy z Patrykiem około 8:30, więc ze spokojem mogliśmy załatwić wszystkie formalności. Po szybkim rozpakowaniu rowerów udaliśmy się na mały rekonesans początku, a zarazem końca trasy... niestety początek nie zapowiadał się optymistycznie. Jednym słowem można to określić ,,piaskownica". Na starcie ustawiłem się kawałeczek za czubem, więc spoko :P. Na trasę ruszyliśmy 10:45 w ,,tumanach" kurzu :D. Cały start traktowałem testowo i chciałem go przejechać wyłącznie na podstawie odczytu pulsometra. Wracając do trasy to po dość długiej piaszczystej prostej rozpoczął się całkiem przyjemny Mix leśnych ścieżek, podjazdów, piaszczystych zjazdów i szuterków... czyli po ,,całości" pozytywnie. Oznaczenie na trasie rewelacja... no i tak przy okazji została złamana pewna tradycja bo udało mi się coś wylosować w tomboli :D choć nie mam pojęcia w jaki sposób były losowanie numery przez redaktora Kurka.

W pustyni i w puszczy... DT4You Oborniki
W pustyni i w puszczy... ©Halina Przybylska

Góra, dół, góra, dół... piach :D
Foto©OCS Oborniki

Obornickie sinusoidy
Foto©OCS Oborniki

Końcówka maratonu w Obornikach
Końcówka maratonu w Obornikach

No i jest medal :D
No i jest medal :D

Udana tombola w Obornikach
Udana tombola w Obornikach :D


Wyniki mini:
Open 104/319
M40 15/56
Czas 1:45:57
1. open M. Górniak 1:18:35
1. M40 J. Rogowski 1:22:35



  • DST 63.70km
  • Czas 03:27
  • VAVG 18.46km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 1804kcal
  • Podjazdy 622m
  • Sprzęt KROSS R4
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Maraton MTB Hermanów 2014

Niedziela, 21 września 2014 · dodano: 22.09.2014 | Komentarze 0

I tak po rocznej przerwie Maraton MTB Hermanów powrócił... chyba z wielkimi bulami. Po pierwsze: informacje pojawiły się dopiero na kilka tygodni przed imprezą, informacje o trasie pojawiły się na trzy dni przed startem (miało być siedem), a i tak zmienioną trasę organizator zmienił... :/.
MTB Hermanów 2014 Start/Meta
 Na miejsce startu, który był zaplanowany na godzinę 11:00 zajechałem około 9:15 aby mieć trochę czasu na załatwienie spraw startowych w biurze zawodów (opłata 60 zł bo 5zł dla Tosi nie liczę jak dla mnie za wysoka, biorąc ostatnie wpadki organizatorów, którzy raczej nie zyskali sobie przychylności zawodników). Po chwili zjawił się dawno niewidziany basergor :D, który wybrał start na MINI. Następnie zajechał Patryk, który tak jak Ja jechał MAXI. Krótka pogadanka i rozpocząłem rozgrzewkę... tym razem znacznie krótszą niż w Obiszowie :D Pogoda pomimo że trochę straszyła deszczem okazała się łaskawa... nawet pojawiło się słońce :D. Start  z małym poślizgiem ruszył około 11:10. Pierwsze km do N. Miasta po standardowej trasie, choć w jednym miejscu skróconej dość szybkim tempem. Dopiero po przejechaniu N. Miasta podczepiłem się do kilku zawodników, chyba ze Środy... jednak w Dębnie na piaszczystym podjeździe się oderwałem (albo Oni zwolnili) i od tego momentu do samej mety jechałem już samotnie. Tempo było bardzo żwawe, a podjazdy pokonywane bez problemów. Na zjeździe przed Brzóstkowem dowiedziałem się że mam jakieś 3/4' do grupy ścigaczy, więc lecę dalej... Podjazd z Brzóstkowa pod Łysą Górę genialne posunięcie i podjechany błyskawicznie :P. Teraz czekały na mnie interwałowe sekcje w okolicy Żerkowa częściowo poprowadzone po trasie MP XCO. Po wszystkim pozostał już tylko zjazd do Raszew. Zmiany jakie pojawiły się na trasie do tego miejsca uważam za rewelacyjne, a najbardziej ucieszyłem się że w końcu (zawsze się zastanawiałem czemu w poprzednich edycjach nikt tego nie wykorzystał) pojawił się podjazd, ten zaraz za rozjazdem MINI/MAXI. Terenowy zjazd zamiast asfaltowego podjazdu ze Śmiełowa to też wielki plus, no i jeszcze podjazd z Brzóstkowa oraz sekcje interwałowe koło Żerkowa - SUPER. No i tu już koniec tych superlatyw... Tak jak przypuszczałem, a znam te tereny bo mieszkam w okolicy, rozpoczęła się beznadzieja. Płasko jak na stole, pod wiatr i do tego po polach... Po dotarciu do drugiego bufetu dowiedziałem się że moja strata nadal wynosi podobno około 4', więc ruszyłem z kopyta dalej... i tu mnie przystopowało :(. Jazda pod wiatr po otwartej przestrzeni porządnie mnie przemaglowała, a najbardziej dobiło mnie to że w pewnym momencie zauważyłem że trasa biegnie zupełnie gdzie indziej niż organizator podał trzy dni wcześniej, więc zamiast wyczekiwanego lasu Czeszewskiego w którym można byłoby się osłonić przed wiatrem miałem pola i nie wiedziałem gdzie właściwie ta trasa prowadzi :/. Na tym odcinku zostałem minięty przez czterech zawodników i jakoś nie miałem mocy się podczepić. Po dojechaniu na trzeci bufet dowiedziałem się że organizator w ostatniej chwili zmienił trasę bo leśniczy pozrywał oznaczenia... (nie rozmawiali z leśnictwem???). Dalej już asfaltem (ciągle pod wiatr, a jak inaczej) do tunelu i dalej już prawidłową trasą aż pod Wolicę Kozią gdzie kolejna niespodzianka... Tu kierują mnie znów na zmienioną trasę i znowu nie wiem kiedy będzie meta. Na szczęście po tym małym zawijasie wjechałem na polanę gdzie usytuowana była META. Pisząc te wypociny jestem trochę zmęczony i już nie chce mi się dalej krytykować organizatorów, więc to koniec. 
MTB Hermanów 2014 gdzieś w lesie
MTB Hermanów 2014 na trasie
MTB Hermanów 2014 przed metą
Statystyki:
trasa - 59,9 km (594 m przewyższenia)
czas - 3h 04'  (z jednym sikaniem :D)
miejsce OPEN - 19/26 + 4 DNF
miejsce M4 - 7/10



  • DST 54.90km
  • Czas 03:08
  • VAVG 17.52km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Kalorie 1574kcal
  • Podjazdy 810m
  • Sprzęt KROSS R4
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

MP XCM Obiszów 2014

Niedziela, 14 września 2014 · dodano: 16.09.2014 | Komentarze 2

Wyjazd z Patrykiem i Beniem w roli kibica około 7:00. Na miejscu zjawiliśmy się dość wcześnie (na szczęście) i mogliśmy spokojnie załatwić formalności startowe w biurze zawodów. W międzyczasie zjawił się Jacek, który także musiał załatwić formalności. Chwilę pogadaliśmy i wszyscy poszliśmy się przebrać by ruszyć na długą rozgrzewkę... 

W swoich sektorach zjawiliśmy się około 30 min wcześniej... i to sprawiło że startowaliśmy z ,,czarnej dupy''. Punktualnie o 12:00 na trasę ruszyła ELITA, a ja i Jacek 15 min później (Patryk 30 min później). Plan miałem taki że pierwszą pętlę pojadę spokojnie, bez napinania. Trasę miałem objechaną i wiedziałem że lekko nie będzie. Po starcie, pierwsze km to ciągłe przebijanie się do przodu i  częste pchanie roweru kiedy to na stromych podjazdach robiły się korki. Niestety przez to ciągłe przebijanie się do przody nie zauważyłem że moje tempo było trochę za duże jak się później okazało...

Pomimo planowego zaaplikowana różnego rodzaju pierdół  na około 26 km zacząłem odczuwać skurcze i moje tempo zaczęło spadać. W pewnym momencie przede mną pojawiła się ,,Baba Jaga''. Jako że za punkt honoru postawiłem sobie że wjadę na jej szczyt zacząłem szybko redukować koronki na coraz większe. Dobrze że pod szczytem stała spora liczba kibiców którzy dodawali trochę sił (psychicznych). Po wjechaniu na szczyt poczułem nawet chwilowe pociemnienie przed oczami, a tu dalej był zjazd :/. Tu pierwszy raz przeszła myśl że dzisiaj nie dam rady przejechać całości. Co prawda jechałem dalej i raczej wszystko podjeżdżałem ale tempo było bardzo wolne... takie na granicach skurczu.

Na polanie przed metą stwierdziłem że chyba mi troszkę lepiej i jednak spróbuje powalczyć. Niestety podczas pierwszych podjazdów na drugiej pętli znowu dały o sobie znać skurcze i tu się poddałem...
Na początku nie wiedziałem jak sobie wytłumaczyć tak kiepski start. W domu na spokojnie sobie to wszystko poukładałem... Po porównaniu wyniku Patryka który jechał 35 km i niewątpliwie jest w lepszej formie niż ja... okazało się że mam gorszy czas niż On o 5'. To zdecydowanie za mało licząc że końcowe km jechałem bardzo wolno i że miałem jechać 70 km. Mam nadzieję że w roku 2015 też zostaną w tym miejscu zorganizowane MP XCM, albo chociaż jakiś inny maraton... muszę się przecież zrehabilitować :D.

Rozgrzewka - 19,7 km (231 m) 1h 10'
Dystans przejechany na MP - 35,1 km (1 pętla 33,7 km + reszta 1,4 km) (579 m) 1h 57'
- 1 pętla 1h 49'


  • DST 60.10km
  • Czas 02:28
  • VAVG 24.36km/h
  • VMAX 47.30km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 1690kcal
  • Podjazdy 441m
  • Sprzęt KROSS R4
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Kostrzyn MTB mataton 2014 (MEGA)

Niedziela, 25 maja 2014 · dodano: 25.05.2014 | Komentarze 3

No i przyszedł czas pierwszego startu ,,MTB'' od 26.08.2012... Od dawna wybór padł na Kostrzyn. Blisko i mi pasował termin, bo Dolsk i Śrem jak dla mnie za wcześnie... dość powoli się rozkręcam :D. Na miejsce w grupie bikestats-owej i Facebook-owej dotarliśmy około 9:00. Szybkie i bezproblemowe załatwienie formalności i chwila czasu na pogadanie ze znajomymi z bikestats.pl. Rozgrzewka już sugerowała że końcówka będzie masakryczna... i jeśli nie będzie się w jakiejś grupce to ,,kaplica''.
Kostrzyn MTB maraton 2014

Kostrzyn MTB

Start ruszył o 11:20 (chyba było 11:22). Na początku ,,powoli'' (40 km/h) za policją aż do skrętu w polną drogę, gdzie rozpoczęło się prawdziwe ściganie :D. Na początku przez pierwsze km ciężko mi było się przesuwać do przodu... każdy mi przeszkadzał :P. To pewnie skutek braku doświadczenia w startach na maratonach. Trasa aż do zaplanowanych trzech pętli w okolicznym lesie to istny wyścig przełajowy, tempo masakryczne. Wiedziałem że Mateusz jest gdzieś przede mną i za cel na początek wybrałem dogonienie go. Udało się to zrobić chyba na drugiej pętli. Sama jazda na tych pętlach jak dla mnie rewelacja... Gęsty las chronił przed słońcem, a sama trasa biegła fajnymi zjazdami w wąwozach i nie za wąskimi ścieżkami.
Pod koniec trzeciej pętli pojawiła się przed nami grupa w której grzali micor i marcingt. Szybka decyzja i rozpoczynam pogoń bo jak wpadną na asfalt to po ptakach... Dołączył do mnie Mateusz. Dosłownie było widać jak się zbliżamy do nich, aż tu nagle koniec lasu i pojawiła się dłuuuuga asfaltowa prosta. Na początku jeszcze miałem nadzieję że jednak zdołam do nich dołączyć. Jednak grupa zrobiła wachlarz i sobie odjechali..., a mnie wykończył wiatr. Po paru km wyprzedziła mnie grupa z którą jechałem na pętlach i zostałem sam. Dopiero kiedy z tej grupy odpadł jeden z bikerów wróciła motywacja i rozpocząłem pogoń. Dogoniłem go około 1,5 km przed metą. Na szczęście obyło się bez ścigania na finiszu :P



Trochę danych:
Trasa: 52,6 km (GPS)
Czas: 2:02:26 (strata OPEN: 23'01''/strata M4: 15'48'')
Miejsce OPEN: 41/99
Miejsce M4: 8/21




  • DST 20.50km
  • Czas 01:22
  • VAVG 15.00km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 597kcal
  • Podjazdy 467m
  • Sprzęt KROSS R4
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Dziewicza Góra MTB XC dla Natalii

Sobota, 10 maja 2014 · dodano: 11.05.2014 | Komentarze 8

No i w końcu gdzieś wystartowałem... Na Dziewiczą Górę dojechałem razem z KenneroN - em i kkkrajek18 którego zgarnęliśmy w Środzie WLKP. Na miejscu szybkie rozpoznanie i już było wiadomo że wyścig rozegra się prawdopodobnie pomiędzy mną, a Mateuszem :P. Beniamin startował w biegu na 1000 m więc jeden konkurent mniej :P. Zanim rozpoczęliśmy objazd trasy (po pierwszych biegach na 500, 1000 gdzie Beniu zają 11 miejsce
Dziewicza Góra Biega
 i 1500 m ) dystans 10 km wydawał nam się pryszczem... jednak kółeczko rozpoznawcze wyprowadziło nas na właściwe tory myślowe :D. Pętla pomimo braku (za wyjątkiem KILLERA) jakiś technicznych elementów potrafiła dać w kość. W całości poprowadzona góra, dół, góra, dół. Na 10 km cztery wjazdy na dziewiczą i kilka mniejszych podjazdów. Na starcie o godzinie 12:30 ustawiło się 5 zawodników :D.
Dziewicza Góra MTB XC dla Natalii - Start
© Jerzy Hoffmann
Dziewicza Góra MTB XC dla Natalii - do boju
© Jerzy Hoffmann

Po starcie z Mateuszem od razy ruszyliśmy bardzo mocno, na tyle że na pierwszym podjeździe już miałem wrażenie że za mocno :P. Od tego momentu rozpoczęła się taktyczna rozgrywka między nami :D. Mateusz zdecydowanie bardziej odważnie zjeżdżał co było widać na kółeczku rozpoznawczym, a ja raczej mógłbym cały czas jechać pod górę :P.

Dziewicza Góra MTB XC dla Natalii - KILLER początek
© Jerzy Hoffmann

Dziewicza Góra MTB XC dla Natalii - KILLER środek
© Jerzy Hoffmann

 Po pierwszym okrążeniu na pierwszym podjeździe był zaraz za moim kołem :/... Co było robić... podjazdy zacząłem cisnąć ile się da, a na zjazdach starałem się zablokować strach :). Wiedziałem że przed ostatnim zjazdem (KILLER) muszę mieć wyrobioną przewagę, bo potem tylko kawałek do mety.
Dziewicza Góra MTB XC dla Natalii - przed metą
© Jerzy Hoffmann

Udało się :D. Dojechałem pierwszy, a Mateusz drugi. Na trzecim miejscu był najmłodszy zawodnik w stawce, pozostała dwójka zakończyła zmagania po pierwszym okrążeniu.
Dziewicza Góra MTB XC dla Natalii - dekoracja
© Jerzy Hoffmann

Organizatorzy mają w planach zorganizowanie cyklu startów na wzór imprezy (cyklu imprez) ,,Dziewicza Góra Biega''. Miała by się odbywać na tej samej pętli i za miejsca zajęte przyznawane byłyby pkt tak jak w innych tego typu imprezach. Oczywiście kwestią dogadania się jest dystans, bo 10 km to może być za mało... może 15/20 (3/4 okr.)